czwartek, 30 stycznia

18 października 1994 r. o godzinie 8.05 z lotniska Okęcie w Warszawie 51 polskich komandosów z jednostki specjalnej GROM, cywilnym lotem przesiadkowym przez Londyn i Pensylwanię (USA), udaje się do Camp Santiago w Peurto Rico. Tak rozpoczyna się pierwsza zagraniczna misja GROM-u. Minęło właśnie 30 lat od tamtych wydarzeń, dlatego warto opowiedzieć o tym, jak to było…

Krótka historia wydarzeń poprzedzających misję w Haiti

Na skutek przeprowadzonego w 1991 r. wojskowego zamachu stanu, w Haiti został obalony prezydent tego kraju Jean-Bertrand Aristide. W konsekwencji tych wydarzeń Rada Bezpieczeństwa ONZ nałożyła na Haiti embargo ekonomiczne. W jego wyniku, to jedno z najbiedniejszych państw rejonu Ameryki pogrążyło się w nędzy i chaosie, które próbowała zwalczyć utworzona w 1993 r. misja ONZ na Haiti (UNMIH). Ta poniosła jednak klęskę, zmuszając Radę Bezpieczeństwa ONZ do wydania rezolucji wzywającej do utworzenia Sił Wielonarodowych (Multinational Forces – MNF), nad którymi dowodzenie objęły Stany Zjednoczone.

W wyniku podjętej przez RB ONZ decyzji, 19 września 1994 r., 21 tys. żołnierzy MNF wylądowało na Haiti, zmuszając juntę do ucieczki. Ich następne zadanie polegało na przywróceniu tam stabilizacji. Jako struktura państwowa Haiti w zasadzie nie funkcjonowało. Panowała bezbrzeżna nędza, szerzyły się choroby, w tym AIDS, władzę na ulicy sprawowały gangi narkotykowe. Obrazu upadku kraju dopełniał brak wody, prądu, gigantyczne wysypiska śmieci oraz powszechny smród. Takie zjawiska oddziaływały na psychikę żołnierzy, którzy nagle znaleźli się w zupełnie obcym, szokującym świecie przepełnionym religią Voodoo. W opisanych okolicznościach, po miesiącu służby w elitarnej amerykańskiej 10. Dywizji Piechoty Górskiej, 8 żołnierzy popełniło samobójstwo. Amerykanie nazwali to miejsce… „przeklętą dziurą”!

Polecamy temat: Najlepsi przyjaciele to ludzie z GROM-u >>

Wojsko musiało zająć się w Haiti zaprowadzaniem porządku, tworzeniem miejscowej administracji i policji. Do tych zadań skierowano kilkuset żandarmów wojskowych z Argentyny, Bangladeszu, Beninu, Boliwii, Izraela i sąsiednich państw karaibskich. Nie było w tym zespole żadnego państwa europejskiego. Między innymi dlatego prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton zwrócił się do prezydenta RP Lecha Wałęsy z prośbą o skierowanie na wyspę polskiego oddziału wojskowego.

Polska gotowa na wparcie misji na Haiti

Prośba skierowana przez amerykańskiego prezydenta do polskich władz miała miejsce 14 września 1994 r. Prezydentowi Lechowi Wałęsie zaproponowano wysłanie na Haiti grupy polskich komandosów, mających uczestniczyć w zapewnieniu bezpieczeństwa i odbudowie tego kraju. 3 października Rada Ministrów podjęła decyzję o utworzeniu Polskiego Kontyngentu Wojskowego (PKW), składającego się m.in. z 51 komandosów jednostki specjalnej GROM, którzy na czas misji przeszli spod kontroli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych – w którego strukturach funkcjonowali na co dzień – pod kontrolę Ministerstwa Obrony Narodowej. Dowodzenie PKW powierzono płk. Kazimierzowi Giłejowi. Ze względu na skomplikowaną sytuację międzyresortową, nazwa przydzielonej mu funkcji formalnie brzmiała… „dyrektor” i był to jedyny taki przypadek w historii wszystkich dotychczasowych misji PKW. Kierownictwo nad jednostką specjalną GROM utrzymał płk Sławomir Petelicki – ówczesny dowódca Jednostki.

Tak rozpoczyna się pierwsza zagraniczna misja żołnierzy JW 2305, która przyczyniła się nie tylko do rozwoju jednostki GROM, ale także zwiększyła świadomość o jej istnieniu, wyszkoleniu i zdolności do wykonywania najtrudniejszych zadań, dzięki czemu obecnie GROM postrzegany jest jako jedna z najlepszych jednostek specjalnych na świecie. O misji i jej spuściźnie, z uczestnikiem tamtych wydarzeń ppłk. Andrzejem „Wodzem” Kruczyńskim, rozmawiał Tomasz Łukaszewski.

Minęło właśnie 30 lat od Twojego udziału w pierwszej zagranicznej misji GROM-u, która odbyła się w Haiti. Byliście wówczas jedyną polską formacją wojskową i policyjną, która pozostawała w stałej gotowości bojowej i była zdolna do podjęcia działań w dowolnym rejonie świata nawet w ciągu kilku godzin. Jak to wyglądało w rzeczywistości? Pamiętasz, co wiedzieliście o Haiti, ile czasu potrzebowaliście do wyjazdu oraz jak przebiegały przygotowania?

Wodzu: Nasza gotowość bojowa wcale nie była przesadzona. Od momentu powstania Jednostka miała przydzielone swoje zadania. Tak, jak zauważyłeś, wtedy Jednostka była policyjna a na początku lat 90` bardzo dużo się działo. Trzeba było przeciwdziałać problemom, które się pojawiały, a wówczas politycy i osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo nie zawsze mogły liczyć na pomoc policji w której istniała korupcja i z której wyciekały informacje. Wypełnialiśmy tę lukę.

Osiągnięcie gotowości do podjęcia realizacji działania zajmowało nam 15 minut. Przez cały tydzień trwały dyżury, na których w dyspozycji pozostawało kilka osób z sekcji bojowej, sekcji wsparcia oraz dwóch strzelców wyborowych. Nie można było pojechać do domu, bo trzeba było pozostać w pełnej gotowości. Pamiętam, że sam kilka świąt czy sylwestrów spędziłem na dyżurze w słynnym bloku 112 Akademii Sztuki Wojennej, gdzie na początku stacjonowała Jednostka, i w ich trakcie czasem byliśmy podrywani do akcji.

W 1994 roku, niedługo po podpisaniu przez ówczesnego premiera Waldemara Pawlaka dokumentu „Partnerstwo dla Pokoju” i w przededniu wstąpienia do NATO, do Lecha Wałęsy zadzwonił amerykański prezydent Bill Clinton z prośbą o pomoc naszych wojsk w opanowaniu sytuacji w Haiti. To wtedy miała miejsce słynna sytuacja, gdy na posiedzeniu Rady Ministrów premier Pawlak zapytał szefa MON, ile czasu potrzebuje na przygotowanie kontyngentu do wylotu na Haiti. Ten miał mu odpowiedzieć: „Dwa, trzy miesiące i bardzo dużo pieniędzy”. Wtedy premier zwrócił się z tym samym pytaniem do ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego, który bez zająknięcia odparł: „Godzinę!”

Tak przed naszym wyjazdem rozpoczęła się dyskusja w jakim czasie będziemy gotowi do misji, tym bardziej że chodziło o wystawienie nie jednostki, a całego kontyngentu.

[….]

Cały wywiad z ppłk. Andrzejem Kruczyńskim będziesz mógł przeczytać w pierwszym numerze czasopisma SOF MAG – Special Operations Forces Magazine, którego wydanie planowane jest na grudzień br. Wywiad wzbogacony będzie unikatowymi i nie publikowanym wcześniej zdjęciami z misji GROM-u w Haiti.
Zachęcamy do zapisania się do naszego newslettera. Wówczas będziesz otrzymywał bieżące informacje dotyczące naszych publikacji.